piątek, 29 listopada 2013

Zakaryo (post scriptum)



Minęło pół roku od mojego poprzedniego pobytu na obozowisku Jambo Camp Site w Mto wa Mbu.  Dobrze jest się czuć jak stary wyjadacz- no i jestem dumny z tego, że udało mi się od moich czarnych przyjaciół usłyszeć, że jestem  gościem, czyli mgeni, a nie białasem, czyli mzungu. Trochę im zaimponowałem swoją znajomością tanzańskich plemion. Chociaż dawniej zdarzały mi się wpadki. Zawsze wszystkich pytam z jakiego są plemienia. Tak samo potraktowałem też niegdyś Yusufa, a ten się przedstawił, że jest z ludu Dodoma. Od razu skojarzyłem to ze stolicą Tanzanii. Rząd chcąc zintensyfikować rozwój środka kraju wykorzystał brazylijski manewr i administracyjną stolicę ulokował w Dodoma. Jednak, póki co wielki biznes na to nie zareagował i Dodoma pozostała wsią, co prawda wielką i zamieszkałą przez nomenklaturę, ale jednak wsią. Tanzańczycy twierdzą, że w ich kraju są tylko 4 miasta- Dar es Salam na wybrzeżu, Arusha pod Kilimanjaro, Mwanza nad Jeziorem Wiktorii oraz Mbeya opodal granicy z Zambią.
 
 

Wracając do rzeczy, przyjąłem istnienie plemienia Dodoma za pewnik. Jednak po powrocie do Polski zacząłem szperać w różnych mądrych księgach oraz zasobach Internetu i nigdzie nie mogłem trafić na jakąkolwiek wzmiankę na ten temat. Niektórzy z moich rozmówców, zdarzało się, że nie identyfikują się z żadnym plemieniem, a określają siebie jako mieszkańca danego miasta i wtedy mówią o sobie, że są na przykład Waarusha, co oznacza lud Arusha. Przekładają wtedy tożsamość miejską nad plemienną. My z czymś takim w Polsce mieliśmy do czynienia podczas procesów industrializacyjnych i urbanizacyjnych na Śląsku, podczas budowy Nowej Huty czy zagospodarowywania Ziem Zachodnich. Często tak się określają dzieci rodziców pochodzących z różnych plemion. Jeden z właśnie tak przedstawiających się moich przyjaciół jest synem żołnierza. Jego ojciec pochodzący z ludu Sambara jest sierżantem tanzańskiej armii i przez długi czas pełnił służbę w garnizonie w Arusha. Matka pochodzi z zamieszkującego te okolice ludu Chaga. Chłopak nie identyfikuje się z żadnym z tych plemion, od zawsze mieszkał w mieście i to ono określa jego tożsamość.
 

A więc sprawdziłem, ze nie ma żadnego plemienia Dodoma. Wypomniałem to nawet Yusufowi. Śmiał się, twierdząc, że zawsze tak określa swoje pochodzenie, przynajmniej nie musi tłumaczyć w jakim rejonie kraju mieszka. Jest Dodoma i mieszka w Dodoma. W końcu przyznał się, że jest Mgogo- czyli należy do ludu Gogo.
 

Jak zwykle rezygnuję z safari i zostaję w kuchni. Dzisiaj będę pomagał Mosesowi zrobić kish dla turystów. Czeka mnie obieranie marchewki i cebuli. Rozpytuję się o starych znajomych- rozszczebiotana młodziutka Yasinta, która pół roku temu była tu na praktykach porzuciła kulinarną karierę, wydała się za jakiegoś miejscowego chłopaka i już jest w ciąży.
 
Z nimi tak zawsze, narzeka Moses. Cóż, ciężko być ładną dziewczyną…
 
Przy takim szefie jak Moses zawsze się można czegoś nauczyć. W końcu dowiedziałem się, co nadaje ten fantastyczny smak tanzańskim potrawom. Przepis okazał się prosty. Kilka ząbków czosnku i objętościowo taki sam kawałek korzenia imbiru i szczypta soli. Wszystko przerabiamy przy pomocy noża na jednolitą pastę. I już! Można dodawać do wszystkiego- smacznego!
 

Największy hit informacyjny miałem dopiero poznać. Objawił mi go Novatus. Po przyjacielskim „jambo!” i tych wszystkich grzecznościowych formułach w swahili typu „habari gani?” itp. zacząłem go podpytywać o wspólnych znajomych- co tam u Zakaryo? Twarz Novatusa rozjaśniła się w uśmiechu. Zakaryo! Zakaryo mieszka w mieście i uczy się collage! Jakieś dwie Amerykanki zafundowały mu stypendium! Czy te Amerykanki były młode i ładne?- zapytałem. Mojemu rozmówcy ze zdziwienia opadła szczęka. Miały na imię Milly i Molly?- dopytywałem, bo wszystko zaczęło układać mi się w sensowną historię. Novatus zdziwiony wykrztusił- skąd to wiesz? To mój zawód, jestem antropologiem- odpowiedziałem.
 

To jest najbardziej pozytywna historia, jaką poznałem na Czarnym Lądzie i mocno trzymam kciuki za Zakaryo. Niech żyje amerykański wolontariat!

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz