poniedziałek, 18 listopada 2013

Wzgórze Kifinika


 
Na Uhuru Peak - najwyższy wierzchołek w masywie Kilimanjaro, prowadzi co najmniej 8 turystycznych szlaków. Najbardziej oblegane z nich są dwa; Machame Route zwany Whisky oraz Marangu Route ochrzczony przydomkiem Coca-cola, że niby taki łatwy. Wędrując tę ostatnią trasą, już po pierwszym noclegu w Mandara Huts, mijamy leżące opodal łagodne wzgórze- zerodowaną pozostałość wulkanu. To Kifinika Hill. Miejsce szczególne, od wieków funkcjonujące jako mzimu. Jest świętym miejscem dla ludów zamieszkujących region Kilimanjaro. Jeszcze dzisiaj zarówno Chaga, jak i Masajowie składają tam ofiary. Mzimu w języku kiswahili używanym w całej Afryce Wschodniej, oznacza miejsce lokalnego kultu lub też objawiające się tamże moce. My znamy je też z sienkiewiczowskiego "W pustyni i puszczy”, którego bohaterka - mała Nel jawi się właśnie jako "dobre mzimu".
 

Oficjalnie w dzisiejszej Tanzanii stare kulty wyznaje niewielki odsetek ludności. Duszami jej obywateli podzieliły się mniej więcej po równo dwie wielkie religie: chrześcijaństwo i islam. Obie potępiają stare wierzenia, jednak kult mzimu ma się wciąż dobrze. Co ciekawe, przy okazji dochodzi do między religijnych kontaktów. Bo w sekretnych miejscach ofiary składają zarówno Chrześcijanie jak i Muzułmanie. Stare duchy nie są wymagające. Zadowalają się odrobiną napitku – może to być lokalny alkohol lub coca-cola. Nie gardzą również odurzającymi ziołami. Najbardziej lubią bydlęcą, kozią lub kurzą krew. To dobry układ, bo mięso zwierzęcia może ofiarodawca wykorzystać podczas rodzinnego obiadu. Zwiedzając miejsca mzimu na Zanzibarze zauważam, że te położone w wioskach, gdzie jest dużo hoteli i białych turystów przestają pełnić swoje funkcje. Najlepiej wyglądają te położone z dala
od popularnych szlaków.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz