wtorek, 19 listopada 2013

Na plaży


Urodziłem się w 1960 roku, w tym samym, w którym biolog morski Sir Alister Hardy opublikował w The New Scientist swój artykuł sugerujący wodną teorię ewolucji. Dwanaście lat później tę tezę rozwinęła i spopularyzowała Eleine Morgan w książce pod tytułem The Descent of Woman. Dzieło to stało się ikoną feministycznej literatury i w jakiś sposób zapoczątkowało coś, co możemy nazwać kobiecą antropologią- pokazało, że na ewolucję, a także kulturę możemy spojrzeć również z kobiecej strony.
 

I oto siedziałem sobie na zanzibarskiej plaży obserwując podnoszące się znad oceanu słońce. Rybacy już wypłynęli na połów. Turyści, prócz nielicznej garstki entuzjastów joggingu pozostawali jeszcze w zamknięciu hotelowych gett.
 

Plaża i przybrzeżny pas wody należały do kobiet. Brodziły w płytkiej wodzie, doglądały swoich plantacji trawy morskiej. Dziewczynki bawiły się w ciepłym oceanie, próbowały do zaimprowizowanej z barwnej kangi sieci złapać jakieś pływające stwory. Jedna z kobiet wyszukiwała skorupiaki ukryte pod wierzchnią warstwą białego, koralowego piasku. W niedługim czasie miała garnek pełen małż zamkniętych w drobnych, różowych muszlach. Świat kobiet- pomyślałem. Nie licząc kilku podrostków, byłem jedynym przedstawicielem brzydszej części społeczeństwa. Tak mógł wyglądać świat opisywany przez Eleine Morgan.
 

Mężczyźni wypłynęli w rejs, lecz nie zawsze dane im było powrócić z rybą, czy innym, możliwym do konsumpcji obiektem. Morskie stworzenia miały swoje powody by nie dać się złapać. Poza tym istniało skomplikowane rybackie tabu- system zakazów i nakazów.
 

Natomiast penetracja tego styku lądu i wody zawsze gwarantowała zdobycie pożywienia. Idealne miejsce by wyewoluować w homo sapiens...
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz